Instalacja w Dżambule
Taraz, do 1936 Aulije Ata, 1936–1938 Mirzojan, do 1995 Dżambuł – to miasto obwodowe w południowym Kazachstanie.
To około 4500 km od Warszawy. Zaniosło nas tam przy okazji kolejnego kontraktu na instalację sieci komputerowej.
Przy okazji pierwszej wizyty, chcieli nas umieścić w jedynym hotelu w mieście. Rezerwację załatwiała prawniczka kombinatu, która pilotowała cały kontrakt. Kiedy mieliśmy się już zameldować w hotelu, coś ją tknęło i poprosiła o pokazanie pokoi.
To było coś! Toaleta w postaci dziury w podłodze. Cała reszta w stylu niskobudżetowego więzienia.
Ale wszystkie rekordy biły drzwi wejściowe, które kończyły się jakieś 5 cm od framugi. Na uwagę, że nie da się ich zamknąć na klucz, usłyszeliśmy radosne stwierdzenie: „U nas nie kradną!”. Wylądowaliśmy w prywatnym mieszkaniu prawniczki…
Przy okazji drugiej wizyty – wysłałem najpierw chłopaków (m.in. Aleks i Grześ) do Frunze, gdzie znajdował się najbliższy hotel Inturist (dla cudzoziemców).
Kiedy z kilkudniowym opóźnieniem dotarłem tam ucieszyli się, że wreszcie mają czwartego do brydża. Spytałem jak z aprowizacją, bo w tych czasach nie istniały restauracje, w których moglibyśmy bezpiecznie coś zjeść. Na to pokazują mi dwie skrzynki – w jednej melony, w drugiej miejscowy „koniak”. Tylko to można było kupić tam w sklepie.
To była wesoła instalacja sieci 🙂
Dodatkową atrakcją był wieczorny handel „balkonowy” w hotelu. Gdzieś od 10 wieczór na sznureczkach zjeżdżały na dół koszyki z towarami – głównie jeans, a w górę w tych samych koszyczkach – dolary i złoto. Zgadnijcie skąd byli goście zaangażowani w ten proceder?